Odzyskali skradziony rejestrator
Wyjątkowego pecha miał złodziej elektronicznego rejestratora, zamontowanego przez Miejski Zakład Wodociągów i Kanalizacji w studni przy ul. Sujkowskiego w Sławkowie. Amator cudzej własności nie wiedział bowiem, że skradzione urządzenie w ręku osoby postronnej jest zupełnie bezużyteczne, a na dodatek... wyposażone w system lokalizacji położenia.
W związku z poważnymi stratami wody, sławkowskie wodociągi sprawdzają najbardziej podejrzane odcinki miejskiej sieci. W tym celu na terenie miasta powstało kilka punktów pomiarowych. Każdy z nich wyposażony jest w moduł impulsowy, wodomierz i rejestrator Cello. – Chodzi głównie o sprawdzenie tzw. nocnych przepływów. Dzięki takiemu rozwiązaniu jesteśmy w stanie stwierdzić, czy woda przepływa przez wodomierz również wtedy, kiedy teoretycznie przepływu być nie powinno – wyjaśnia Dariusz Ludwikowski z MZWiK. Dane wysyłane zdalnie przez urządzenia pomiarowe o odpowiednich godzinach zapisywane są na stanowisku komputerowym.
Punkt pomiarowy w studni przy ul. Sujkowskiego uruchomiono w piątek 22 maja. – Następnego dnia wieczorem rejestratora w studzience już nie było. Fakt kradzieży został zgłoszony policji. Od początku byliśmy przekonani, że kradzieży dokonał ktoś, kto kompletnie nie orientuje się, że urządzenie w rękach osoby postronnej jest całkowicie bezużyteczne. Nie można go sprzedać, rozebrać, ani w żaden inny sposób wykorzystać. Co więcej, każdy rejestrator wyposażony jest w system zdalnej lokalizacji – opowiada Dariusz Ludwikowski.
Sławkowscy stróże prawa natychmiast przystąpili do działań. – Po otrzymaniu zgłoszenia rozpoczęliśmy czynności. Pokrzywdzony oszacował wartość skradzionego i zniszczonego mienia na kwotę powyżej 5 tys. zł – wyjaśnia st. sierż. Dariusz Izdebski z komisariatu w Sławkowie – Podjęte wspólnie z przedstawicielami MZWiK działania doprowadziły do szybkiego zatrzymania sprawcy, który przyznał się do przywłaszczenia urządzenia. Dzięki temu już 26 maja skradziony rejestrator został odzyskany i trafił do wodociągów. Zgodnie z przepisami, dokonany przez sprawcę czyn zagrożony jest karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat – dodaje.
Dzięki szybkiej reakcji służb w piątek 29 maja urządzenie wróciło na swoje miejsce.