Sprawa Rekultu: Spotkanie z wicewojewodą w Sławkowie
Istnieje realne zagrożenie dla wód podziemnych, a czas na podjęcie działań jest coraz krótszy – takie między innymi wnioski płyną z opracowania, jakie inspektorzy Państwowego Instytutu Geologicznego wykonali w związku z nielegalnymi wysypiskami śmieci na zamkniętych terenach kolejowych w Sławkowie. We wtorek 21 czerwca z inicjatywy burmistrza Sławkowa w urzędzie miasta odbyło się spotkanie, w którym udział wziął między innymi wicewojewoda śląski Jan Chrząszcz.
Oprócz wicewojewody uczestniczyli w nim również szefowie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, szefowie i przedstawiciele wydziałów merytorycznych urzędu wojewódzkiego, służby sanitarne, a także reprezentanci PKP, które jest właścicielem terenu przy Okradzionowskiej, gdzie kwitł proceder nielegalnego składowania odpadów.
Co jeszcze wynika z raportu inspektorów PIG? Specjalny zespół interwencyjny badał tzw. wody odciekowe, czyli to, co wypływa z wysypiska i wsiąka w ziemię. W przypadku terenu, na którym działalność prowadziła firma Rekult stwierdzono 8-krotne przekroczenie normy azotanów, 7-krotne przekroczenie dopuszczalnego stężenia siarczanów, 60-krotne glinu, a także zbyt wysokie stężenia chlorków, boru, kadmu, żelaza, chromu, sodu i bromu. W wodzie z terenu Rekultu aż 58-krotnie przekroczone było też stężenie ołowiu. Jeszcze gorsze wyniki uzyskano z analizy próbek pryzm znajdujących się na drogach wewnętrznych terenów należących do PKP. Tam dodatkowo stwierdzono ogromne stężenie rtęci. Norma przekroczona jest w tym miejscu prawie 13,5 tysiąca razy. Na szczęście woda w studniach i w ujęciu dla miasta jest obecnie czysta.
Obecni na spotkaniu przedstawiciele służb hydrologicznych podkreślili konieczność stałego monitoringu ujęcia wody. Przedstawiciel zarządzania kryzysowego w województwie apelował do władz Sławkowa o wykonanie otworu badawczego monitorującego jej jakość. Burmistrz Sławkowa stwierdził, że podjęcie takich działań będzie możliwe tylko przy udziale finansowym PKP, które jest właścicielem terenu na którym znajduje się wysypisko lub przy udziale instytucji wojewódzkich. - Koszty rozwiązywania tego problemu nie mogą być przerzucane na mieszkańców Sławkowa. Zagrożony jest zbiornik wód podziemnych o zasięgu Olkusz - Zawiercie, problem ma więc charakter ponadlokalny - powiedział Rafał Adamczyk. Burmistrz Sławkowa podkreślił również, że samo monitorowanie przepływów zanieczyszczeń nie jest rozwiązaniem problemu. W grę wchodzi tylko jak najszybsze usunięcie odpadów z terenów PKP.
A co na to wszystko urzędnicy? Niestety, jak się okazało, od spotkania u wojewody z połowy marca sprawa utknęła w miejscu, a wzajemne przerzucanie się dokumentami i odpowiedzialnością pomiędzy urzędami szczebla wojewódzkiego i spółkami kolejowymi trwa w najlepsze. - Mija pół roku od wydania przez regionalnego dyrektora ochrony środowiska wniosku o wykonanie zastępcze dla wojewody. Z pisma, które otrzymaliśmy, wynika, że pierwsze działania służby wojewódzkie podjęły w sprawie niemal po stu dniach od otrzymania tytułu wykonawczego na zastępcze usunięcie odpadów. A dziś, po pół roku, w zasadzie nadal jesteśmy w punkcie wyjścia – powiedział w trakcie spotkania Maksym Pięta z urzędu miasta w Sławkowie. Wszystko przez to, że wojewoda nie przystąpił do tej pory do wszczęcia procedury zastępczego usunięcia odpadów. Powodem był brak możliwości określenia aktualnego adresu firmy Rekult. Warto dodać, że spółki nie były w stanie wcześniej namierzyć ani policja, ani prokuratura. Na taką decyzję wojewody poskarżył się w ministerstwie spraw wewnętrznych regionalny dyrektor ochrony środowiska. Teraz urzędnicy z Katowic czekają na stanowisko odpowiedniego departamentu, co niestety wiąże im ręce, bo dopóki to nie nastąpi, na realizację tego zadania nie mogą wydać ani złotówki. A koszt usunięcia śmieci to według niektórych szacunków nawet kilkanaście milionów złotych. Najpierw jednak trzeba dokładnie wiedzieć, ile i jakie odpady zostały na ten teren wwiezione. - To nie jest tak, że to służby wojewody będą szacować ilość odpadów. To zadanie wykonywać będą konkretne podmioty za określoną kwotę. Musimy mieć w tej chwili uwarunkowania prawne, które pozwolą nam wydatkować środki – przekonywał wicewojewoda Jan Chrząszcz. Obiecał również, że natychmiast po otrzymaniu rozstrzygnięcia ministra rozpoczną się działania w tej sprawie.
W spotkaniu brali udział również przedstawiciele Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP SA z Katowic oraz PKP PLK z Częstochowy. – Na terenie województwa śląskiego mamy ponad 33 tys. działek, to jest ponad 10 tys. hektarów. Naprawdę trudno nam jest upilnować wszystkie tereny pod względem prawidłowości prowadzonej na nich działalności – powiedziała Małgorzata Mazurek, dyrektor katowickiego oddziału gospodarowania nieruchomościami PKP. – PKP rozumie ogrom niebezpieczeństwa, które w związku z tą sytuacją nastąpiło. Nie chciałabym się tutaj licytować, bo my także nie siedzieliśmy z założonymi rękami i wykonywaliśmy wiele czynności, które do nas należały i które zostały prawidłowo zrealizowane – tłumaczyła. Na pytanie „Kuriera Sławkowskiego” o szczegółowe działania, które miało podjąć PKP – inne niż założenie kłódki na bramie wjazdowej i wypowiedzenie umowy firmie Rekult – Małgorzata Mazurek odpowiedzieć jednak nie potrafiła, odsyłając do rzecznika prasowego kolei. Próbowaliśmy również ustalić, dlaczego wojewódzki inspektor ochrony środowiska nie przeprowadził kontroli na terenie firmy Rekult po piśmie RDOŚ w maju 2015 roku. – Trudno mi powiedzieć do końca, bo ja wtedy jeszcze nie pełniłem tej funkcji. Ale widocznie był jakiś powód. Być może nawał innych obowiązków – tak tłumaczył sytuację wojewódzki inspektor ochrony środowiska Tadeusz Sadowski. Jak podkreślił, wtedy jeszcze też nie było wiadomo, że skala zagrożenia jest tak duża.
Zdenerwowania takim podejściem do sprawy nie kryje burmistrz Sławkowa.
– Aby urzędnicy spojrzeli na problem nie tylko z perspektywy swoich biurek, po spotkaniu w urzędzie odbyła się druga część wizyty, tym razem już na terenie nielegalnego wysypiska, co mam nadzieję uświadomiło wszystkim skalę problemu. Wnioski z dzisiejszego spotkania są niestety bardzo niepokojące. Sprawa usunięcia odpadów ugrzęzła w urzędniczych procedurach administracyjnych na szczeblu wojewódzkim. Regionalne instytucje i spółki kolejowe od kilku miesięcy przerzucają się dokumentami i odpowiedzialnością. To po prostu skandal. Wyniki badań wskazują, że problem nielegalnych wysypisk na terenach PKP w północnej części miasta musi być rozwiązany szybko. W najbliższych dniach będziemy interweniować w tej sprawie u ministra spraw wewnętrznych – zapowiada Rafał Adamczyk.
W trakcie spotkania ustalono, że zostanie powołany roboczy zespół, złożony z przedstawicieli urzędu miasta, urzędu wojewódzkiego, służb odpowiedzialnych za ochronę środowiska i bezpieczeństwo sanitarne oraz PKP. Jego zadaniem będzie bieżące monitorowanie postępów w sprawie.